A więc tak: bierzemy garnek, taki z 3-5-litrowy i wlewamy do niego wody. Trochę na początku, bo nie wiemy na razie, na ile warzywka nam wypełnią garnek.
Kroimy w talarki: marchewkę (jako główny wypełniacz garnka) oraz do smaku - pietruszkę i seler (korzeniowe). Dodajemy trochę pora lub cebuli i parę ząbków czosnku. Wszystkiego tyle, by zmieściło się do garka, który wzięliśmy z szafy. Dolewamy wody. Tyle, ile chcemy (ja wolę, jak zupka jest gęstsza). Na koniec dodajemy po 1 szt na pół litra wody (dlatego musimy wiedzieć, ile wody wlaliśmy) kostek rosołowych. Ja dodaję różne kostki - z drobiu, wołową i z liśmi laurowymi. Na koniec dosypujemy trochę kaszy najlepiej pęczaku (tak z 3-5 łyżek).
Po ugotowaniu możemy wsuwać. Zupka ma jedną zaletę - jest nisko-kaloryczna. Najlepiej smakuje w Małym Miasteczku!
PS. Czasami zamiast kostek wkładam porcję rosołową, piersi kurze lub indycze albo wręcz całą kurę! Zależy, czy mam ochotę i... ile ważę! Smacznego!
Wygląda smacznie. :)
OdpowiedzUsuńCo Cię tak napadło na to Małe Miasteczko? :)